MIĘDZYNARODOWA SZKOŁA PODSTAWOWA W CZĘSTOCHOWIE

BUDUJEMY KAPITAŁ DZIECKA. GLOBALNIE!

mgr Izabela Główczyńska

Można powiedzieć, że to nie ona wybrała zawód nauczycielki, ale że to on ją wybrał. – Języki obce lubiłam od dziecka, przychodziły mi one naturalnie. Do tego bardzo lubię dzieci i w ogóle pracę z ludźmi. Ten zawód łączy to wszystko i był najlepszym z możliwych wyborów. Dzieci zdobywają przy mnie wiedzę i jeszcze do tego bawimy się na lekcji. To praca idealna, najlepszy zawód świata – mówi Pani Izabela.

Zaznacza przy tym, że nie ma czegoś takiego jak talent do języków obcych, jest tylko odpowiednia droga do nauczenia się ich. Ona sama od 2016 r. uczy Sowardian angielskiego i hiszpańskiego. Najpierw miała zajęcia wyłącznie z młodszymi uczniami, teraz naucza również w klasach starszych. – Ostatnio na lekcji mówiłam dzieciakom: włączcie sobie radio hiszpańskie, niech wam mruczy, gdy sprzątacie. Sami poczujecie, że rozumiecie, o czym mówią  – wspomina nauczycielka.

Sposobów na to, by nauka nie była nudna, ma znacznie więcej. – Z młodszymi dziećmi trzeba się dużo bawić. One uwielbiają gry, więc staram się wykorzystywać wiele elementów zabawy. To szczególnie ułatwia naukę gramatyki, której prawie nikt przecież nie lubi (choć ja akurat lubię, ale jestem w mniejszości). Trzeba więc podać wiedzę w taki sposób, żeby dzieciaki nawet nie dostrzegły, że się uczą czegoś trudnego. Gdy przygotowuję swoje lekcje, to zawsze robię to z perspektywy moich odbiorców. Jeśli układam plan zajęć z pierwszakami, to zastanawiam się nad tym, co by mnie zaciekawiło w tym wieku. Tak samo przygotowuję się do zajęć ze starszymi uczniami.  Temat może być podobny – np. „Słownictwo – ubrania”, ale lekcja musi wyglądać odpowiednio inaczej – zdradza.

Ku zaskoczeniu okazuje się, że im starsi odbiorcy, to, tym chętniej się bawią. – By podnieść motywację u maluchów, mówię im czasem: teraz zrobimy takie ćwiczenia, jakie robię ze starszymi grupami. Cieszą się wówczas, bo lubią być traktowani poważnie. W tym wieku chcą być dojrzalsi, niż są. Z kolei na lekcjach ze starszymi pytam: chcecie się pobawić czy robimy poważniejsze ćwiczenia? Chętnie stawiają na zabawę – uśmiecha się Pani Izabela.

Kiedy czuje zawodowe spełnienie? – Są dwa takie momenty. Pierwszy przychodzi wtedy, gdy uczniowie zaczynają mówić w języku, którego uczę. I wychodzi to samoczynnie, nie w odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie. Tylko np. chcą iść po coś do szafki, ale po mówią mi o tym po hiszpańsku. Drugi moment jest wtedy, gdy widzę, że rozumieją materiał i – co więcej – chcą go tłumaczyć innym. Wtedy wiem, że wykonałam dobrze swoją robotę – podkreśla nauczycielka.

A co lubi poza językami obcymi? – Uwielbiam spacery po lecie i… sprzątanie, układanie. Gdybym nie została nauczycielką, to może pracowałabym w bibliotece. Całymi dniami mogłabym wówczas układać książki – przyznaje.

Co jeszcze? Planszówki, a wśród nich najbardziej „Władca Pierścieni: Podróże przez Środziemie”.

– Tolkien to mój ukochany językowiec i pisarz. Jeśli miałabym wybrać postać, z którą się utożsamiam, to będzie to z pewnością Biblo Baggins, bohater książki „Hobbit, czyli tam i z powrotem”. Jestem trochę taka jak on. Oczywiście bez owłosionych stóp i upodobania do kolorowych kamizelek. Mam swój ukochany fotel, książki, lubię spokój… Jest jednak coś, co chciałabym pokazać dzieciom w swojej pracy i myślę, że Bilbo też to miał. To chęć przygody. Nauka języka także jest przygodą. Chcę, żeby dzieci miały odwagę z niej skorzystać. Próbować nowych rzeczy, starać się. Warto – mówi Pani Izabela.

Skip to content