Żegnamy Pana, Panie Tadeuszu. Do zobaczenia!
Dziś żegnamy Pana, Panie Tadeuszu. Panie Tadziu, raczej – bo nikt nie mówił o Tobie bez sympatii w głosie.
Nasza Sowardowa Złota Rączko. Miałeś złote dłonie i serce też miałeś ze złota. Byłeś świetnym, ciepłym i cierpliwym człowiekiem, o ogromnym poczuciu humoru, wielkiej serdeczności i sporym dystansie do siebie.
Niedawno świętowałeś 75. urodziny. Śmiałeś się, że dopiero 46., bo zawsze podawałeś swój rok urodzenia. Kochałeś swoją rodzinę. Wiele razy mówiłeś, jak wiele radości sprawiała Ci zabawa z trojgiem wnucząt. W Twoim domu naprawami przejmować się nie było trzeba: wszystko to, co miało działać, działało. Za to w domach znajomych zawsze potrzebne było wsparcie. A to coś z pralką, a to z gniazdkiem. Pomocy nigdy nie odmówiłeś. Radziłeś sobie niemal ze wszystkim. – Tylko gazu nie tykam – przyznałeś kiedyś.
Wolne chwile najchętniej spędzałeś na rowerze. Ostatnio jeździłeś nieco rzadziej, choć ze sportu nigdy nie zrezygnowałeś do końca. – Nie można się przecież zasiedzieć – mówiłeś.
Jesienią wycieczki najczęściej wiodły do lasu w Korwinowie. Byłeś bowiem zapalonym grzybiarzem. Najbardziej lubił podgrzybki. – Jeżdżę dla rozrywki – opowiadałeś – Raz trafi się wysyp, raz nie. Ale jak uzbieram dużo, to potem z żoną suszymy grzyby –Swoją pasją zaraziłeś także najbliższych, cała rodzina chwaliła sobie takie grzybobrania.
Z Soward związany byłeś niemal od początku. Twój „gabinet zabiegowy” (bo tak mówiłeś o swoim warsztacie) mieścił się na parterze, opatrzony pięknym napisem „Pan Tadeusz”. Tak, jakbyśmy mieli zapomnieć, czy zabłądzić. Tak, jakby ktokolwiek nie widział. Ale to było Twoje królestwo. Tam zgłaszaliśmy nasz każdy techniczny problem, każdą większą i mniejszą usterką. A to tablicę trzeba było przymocować, a to wyregulować biurko, a to poprawić nogi od stołu, tu drzwi naoliwić, a tam drzwiczki od szafki naprawić… Tu wysłuchać narzekania, a tam przytulić.
Twojej pomocy szukali wszyscy i wszyscy ją znajdowali. Potrafiłeś naprawić wszystko: od popsutej klamki po popsute gniazdko. Nie naprawiałeś tylko złamanych serc, choć najpewniej to też byś potrafił.
Do widzenia, Panie Tadziu. Będziemy tęsknić. Tak trudno wyobrazić sobie teraz wejście do szkoły bez Twojego „Dzień dobry”, Twojego uśmiechu, Twojego uścisku dłoni.
Odszedłeś za wcześnie, Nasza Sowardowa Złota Rączko. Najwidoczniej okazałeś się potrzebny tam na górze. Najwidoczniej tam też masz coś do zrobienia. Tacy ludzie, jak Ty, są wszędzie potrzebni. Niestety.
Na zawsze będziesz w naszych sercach. Spoczywaj w pokoju!
Społeczność Soward