MIĘDZYNARODOWA SZKOŁA PODSTAWOWA W CZĘSTOCHOWIE

BUDUJEMY KAPITAŁ DZIECKA. GLOBALNIE!

mgr Sylwia Nowak

Zawód nauczyciela to misja. Potwierdza to Sylwia Nowak, która od dzieciństwa lubiła uczyć się z innymi dziećmi. Dzieliła się swoją wiedzą, a gdy ktoś czegoś nie wiedział, potrafiła to wytłumaczyć. – Miałam również poczucie obowiązku opieki nad swoimi młodszymi przyjaciółkami. Pamiętam, jak w szkole podstawowej tworzyłam dzienniki, wpisywałam do nich uczniów i tematy lekcji – wspomina z uśmiechem.

Zaskakuje więc fakt, że bardzo długo świadomie nie wiedziała, kim chciałaby zostać w przyszłości i co chciałaby robić. Zawsze towarzyszyła jej jednak chęć pomocy i kontaktu z drugim człowiekiem. Początkowo wybrała filologię polską, oczywiście ze specjalnością nauczycielską. To jednak nie było to, praca z młodzieżą zupełnie jej się nie podobała.

– Postanowiłam, że NIGDY nie zostanę nauczycielem. Studia oczywiście skończyłam, ale bez wielkiej ekscytacji. Jednocześnie w tym czasie (wraz ze swoją grupą taneczną) prowadziłam zajęcia dla osób w swoim wieku i osób dorosłych. To mi odpowiadało. Wkrótce zrozumiałam, że to jest to, co chcę w życiu robić. Podjęłam studia podyplomowe na kierunku edukacji wczesnoszkolnej i wiedziałam, że nareszcie jestem tam, gdzie być powinnam – opowiada.

Nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej okazał się najlepszym życiowym wyborem. Tu Sylwia Nowak może połączyć w jedno cały wachlarz swoich zainteresowań – plastykę, język polski, historię, sztukę taniec, ruch. – W to wszystko powinien być „wyposażony” nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej. Podobnie jest z wrażliwością na innych, która tak ciągle mnie w życiu prześladuje. Kiedy wszystko poskładamy do kupy, to nie ma innej odpowiedzi, jak ta, że to po prostu takie powołanie – dodaje Pani Sylwia.

W #Soward nigdy się nie nudzi. Tu nie ma miejsca na rutynę. – Każdego dnia ja i dzieci mierzymy się z różnymi zagadnieniami, które dotyczą wszystkich dziedzin życia. Idąc do pracy, tak naprawdę nigdy nie wiem, co mnie spotka. Dlatego mogę powiedzieć, że lubię tę pracę dlatego, że jest nieprzewidywalna – wyjaśnia.

Kiedy czuje zawodową satysfakcję? Gdy widzi efekty. Wie, że czasem trzeba na nie poczekać, dlatego o pracy z dziećmi myśli przyszłościowo. – Cóż z tego, że wybiorę metodę, która zadziała natychmiast, ale na krótko i bez efektu w dalszym życiu. Największą satysfakcję czuję wtedy, gdy widzę, że moje działania przyniosły owoce. Kiedy rodzice ze mną współpracują, bo mamy wspólny cel. Dlatego często wolę zajmować się tymi „niegrzecznymi” dziećmi, bo uwielbiam patrzeć, jak one dorastają, jak się zmieniają, rozumieją. Nie ma zresztą niegrzecznych dzieci. One są po prostu niezrozumiane, ktoś ich nie wspiera, nie pokazuje dobrej drogi lub odczuwają po prostu negatywne emocje z jakiegoś powodu i nie mogą sobie z nimi poradzić –  mówi Pani Sylwia.

Do sukcesów uczniów podchodzi bardzo indywidualnie. – Wiem, że dobrą robotę wykonałam wtedy, gdy dziecko odniosło jakiś swój osobisty sukces. Nie musi być to krok milowy. Dla jednego będzie to wygrana olimpiada, dla drugiego nauczenie się czytanki – podkreśla nauczycielka.

O jej zainteresowaniach można napisać przynajmniej z dziesięć takich tekstów. Jest tu miejsce na psychologię, malarstwo, taniec (kiedyś osiągała sukcesy w tym irlandzkim), śpiew, udział w rekonstrukcjach…

Okazuje się, że nie wymyślono dotąd takiej postaci, z którą identyfikowałaby się Sylwia Nowak. – Moje poglądy, zainteresowania i priorytety nieustannie się rozwijają. Cały czas określam jeszcze siebie w tym rzeczywistym świecie.  Nie umiałabym się utożsamić z żadną postacią bajkową. To są oczywiście moje subiektywne odczucia, ale może ktoś mógłby mi zaproponować jakąś postać. Na pewno bym to przemyślała – mówi zagadkowo.

Skip to content